Wiem, że nie jest to dzieło sztuki pisarskiej, ale to raczej oczywiste. Pomyślałam jednak, że może ją przeczytacie i pomimo jej wszystkich błędów i niedociągnięć choć trochę was zainteresuje. Oto początek "Białego jednorożca".
„Biały jednorożec”
I
-Cicho, bo
mama się obudzi -Szepnęła Maria do swojego misia.
Maria była w wieku w którym dziewczęta nie bawią się już
lalkami ani misiami, za to często oglądają się za młodymi chłopcami i wysyłają
im zagadkowe uśmiechy. Niestety ona, chociaż była już piękną młodą panienką
kroczącą łagodnie niby to poruszała się w powietrzu i posiadającą
najpiękniejsze błękitne oczy jakie tylko mogła sobie wymarzyć, nie chciała
jeszcze dorosnąć. Mówię „niestety” bowiem mając czternaście lat dziewczynki i
ich mamy często są już przygotowywane do rozstania. Do drogi „w
dorosłość”. Maria jednak wolała jeszcze
zostać na trochę ze swoimi marzeniami i przyjaciółmi ze szklanej gablotki.
Gablotka ta była miejscem, które złotowłosa dziewczynka lubiła najbardziej w
całym swoim pokoju. A trzeba wam wiedzieć, że jej pokój był ogromny i piękny.
Miała ona bowiem bardzo bogatych i wpływowych rodziców. Za szklanymi
drzwiczkami na małych białych półeczkach stały, licząc od góry, cztery pluszowe
misie, szesnaście przepięknych książek, dwie lalki z najszlachetniejszej
porcelany i jej kolekcja obrazków namalowanych na jej wyraźną prośbę miesiąc
temu. Były na nich różna dziwy. Fauny, feniksy i piękne ptaki wykluwające się z
piany morskiej. Najbardziej jednak lubiła obraz na którym, na pięknej łące
pełnej maków, chabrów i przylaszczek pasł się biały Jednorożec. Miał on w
grzywie i ogonie powplatane niezapominajki a jego chrapy delikatnie muskały
trawę w poszukiwaniu przysmaków. Dziewczynka wiele razy wyobrażała sobie, że
stoi na tej samej polanie co to piękne stworzenie i przygląda się mu. Oczami
wyobraźni widziała jak podchodzi do niego i głaszcze go po pięknym łbie a potem
siada obok białego rumaka i słucha najpiękniejszych i najdziwniejszych zarazem
opowieści pełnych przygód i dziwnych stworzeń. Przywoływała te myśli za każdym
razem kiedy jej matka robiła jej wyrzuty, iż ta znowu ślęczała nad książkami
zamiast zająć się nauką tańca lub gry na fortepianie. Teraz była już zbyt późna
godzina by znowu udać się do krainy marzeń, więc tylko spojrzała jeszcze raz
tęsknym wzrokiem na śnieżnobiałego konia i zamknęła drzwi gablotki.
II
Maria długo
nie mogła zasnąć. Kręciła się w łóżku i przewracał z boku na bok. Cały czas
zdawało jej się, że słyszy ciche śmiechy i piosenki takie jak śpiewa się na
najprzedniejszych zabawach pełnych tańca i śpiewu. W duchu powtarzała sobie, że
przecież wszyscy już śpią więc to nie możliwe by teraz ktoś puszczał muzykę.
Zamknęła oczy i zacisnęła powieki tak mocna jak tylko mogła. W końcu nie
wytrzymała i cicho, na palcach zbliżyła się do drzwi sypialni. Uchyliła jedno
skrzydło, a to wydało pomruk niczym kot wylegujący się przy kominku. W miarę
jak przesuwała się w pobliże bawialni, szepty i pieśni stawały się coraz
głośniejsze. W końcu była niemal pewna, że
dochodzą one z tamtego pokoju. Podeszła do oszklonych drzwi i wsunęła
się do środka. Jednak widok, który tam zobaczyła tak ją zadziwił, że mogła się
poruszyć przez co najmniej pół minuty. Na jednej ze ścian bawialni wisiał
obraz. Był to bardzo ładny obraz i Maria wiele razy go oglądała. W mahoniowej
ramie ze złoceniami, pośród gęstego lasu paliło się małe ognisko a wokół niego
biegały elfy i skrzaty oraz przeróżne stworzenia jakie występują tylko w
bajkach i opowieściach na dobranoc. Lecz dzisiaj malowidło jakby ożyło. Elfy
naprawdę tańczyły, ptaki śpiewały piękne trele a małe króliki spoglądały z
zaciekawieniem na całą zabawę. Nagle po plecach dziewczynki przebiegł dreszcz.
Właśnie ogromny zegar z kukułką wiszący na zachodniej ścianie pokoju wybił
dwunastą. W tym samym momencie z obrazu wybiło coś na kształt fali srebrzystego
światła i otoczyło przerażoną panienkę swoimi promieniami. Maria poczuła
delikatne łaskotanie a chwilę potem już nie stała na drewnianej podłodze
bawialni. Była w miejscu, które widziała tyle razy ale było dla niej jakby
obce.
I co? Dziwna prawda. Ale ja jestem raczej nieco zakręcona jeśli chodzi o książki a wszystko w stylu "Opowieści z Narni" to moja miłość. :D
Wasza Emi♥
Jak na początkującą jest SUPER!
OdpowiedzUsuńCzytałam to z wielkim zaciekawieniem, naprawdę bardzo fajne :)
Niech Ci się często nudzi ^^
Bardzo dziękuję i mam nadzieję iż następne części też ci się spodobają. Dziękuję ze ktoś uznał moją pisaninę za godną uwagi. :D
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńFajne to opowiadanie! Jakbym czytała jakąś fantastyczną powieść :) szkoda że nie ma kontynuację :/
OdpowiedzUsuń