czwartek, 31 lipca 2014

Biały jednorożec

Ostatnio dużo czytam i jakoś tak wyszło, że z nudów zaczęłam pisać coś na kształt własnej książki. :D

Wiem, że nie jest to dzieło sztuki pisarskiej, ale to raczej oczywiste. Pomyślałam jednak, że może ją przeczytacie i pomimo jej wszystkich błędów i niedociągnięć choć trochę was zainteresuje. Oto początek "Białego jednorożca".







„Biały jednorożec”

I

          -Cicho, bo mama się obudzi -Szepnęła Maria do swojego misia.
Maria była w wieku w którym dziewczęta nie bawią się już lalkami ani misiami, za to często oglądają się za młodymi chłopcami i wysyłają im zagadkowe uśmiechy. Niestety ona, chociaż była już piękną młodą panienką kroczącą łagodnie niby to poruszała się w powietrzu i posiadającą najpiękniejsze błękitne oczy jakie tylko mogła sobie wymarzyć, nie chciała jeszcze dorosnąć. Mówię „niestety” bowiem mając czternaście lat dziewczynki i ich mamy często są już przygotowywane do rozstania. Do drogi „w dorosłość”.  Maria jednak wolała jeszcze zostać na trochę ze swoimi marzeniami i przyjaciółmi ze szklanej gablotki. Gablotka ta była miejscem, które złotowłosa dziewczynka lubiła najbardziej w całym swoim pokoju. A trzeba wam wiedzieć, że jej pokój był ogromny i piękny. Miała ona bowiem bardzo bogatych i wpływowych rodziców. Za szklanymi drzwiczkami na małych białych półeczkach stały, licząc od góry, cztery pluszowe misie, szesnaście przepięknych książek, dwie lalki z najszlachetniejszej porcelany i jej kolekcja obrazków namalowanych na jej wyraźną prośbę miesiąc temu. Były na nich różna dziwy. Fauny, feniksy i piękne ptaki wykluwające się z piany morskiej. Najbardziej jednak lubiła obraz na którym, na pięknej łące pełnej maków, chabrów i przylaszczek pasł się biały Jednorożec. Miał on w grzywie i ogonie powplatane niezapominajki a jego chrapy delikatnie muskały trawę w poszukiwaniu przysmaków. Dziewczynka wiele razy wyobrażała sobie, że stoi na tej samej polanie co to piękne stworzenie i przygląda się mu. Oczami wyobraźni widziała jak podchodzi do niego i głaszcze go po pięknym łbie a potem siada obok białego rumaka i słucha najpiękniejszych i najdziwniejszych zarazem opowieści pełnych przygód i dziwnych stworzeń. Przywoływała te myśli za każdym razem kiedy jej matka robiła jej wyrzuty, iż ta znowu ślęczała nad książkami zamiast zająć się nauką tańca lub gry na fortepianie. Teraz była już zbyt późna godzina by znowu udać się do krainy marzeń, więc tylko spojrzała jeszcze raz tęsknym wzrokiem na śnieżnobiałego konia i zamknęła drzwi gablotki.


II

  
        Maria długo nie mogła zasnąć. Kręciła się w łóżku i przewracał z boku na bok. Cały czas zdawało jej się, że słyszy ciche śmiechy i piosenki takie jak śpiewa się na najprzedniejszych zabawach pełnych tańca i śpiewu. W duchu powtarzała sobie, że przecież wszyscy już śpią więc to nie możliwe by teraz ktoś puszczał muzykę. Zamknęła oczy i zacisnęła powieki tak mocna jak tylko mogła. W końcu nie wytrzymała i cicho, na palcach zbliżyła się do drzwi sypialni. Uchyliła jedno skrzydło, a to wydało pomruk niczym kot wylegujący się przy kominku. W miarę jak przesuwała się w pobliże bawialni, szepty i pieśni stawały się coraz głośniejsze. W końcu była niemal pewna, że  dochodzą one z tamtego pokoju. Podeszła do oszklonych drzwi i wsunęła się do środka. Jednak widok, który tam zobaczyła tak ją zadziwił, że mogła się poruszyć przez co najmniej pół minuty. Na jednej ze ścian bawialni wisiał obraz. Był to bardzo ładny obraz i Maria wiele razy go oglądała. W mahoniowej ramie ze złoceniami, pośród gęstego lasu paliło się małe ognisko a wokół niego biegały elfy i skrzaty oraz przeróżne stworzenia jakie występują tylko w bajkach i opowieściach na dobranoc. Lecz dzisiaj malowidło jakby ożyło. Elfy naprawdę tańczyły, ptaki śpiewały piękne trele a małe króliki spoglądały z zaciekawieniem na całą zabawę. Nagle po plecach dziewczynki przebiegł dreszcz. Właśnie ogromny zegar z kukułką wiszący na zachodniej ścianie pokoju wybił dwunastą. W tym samym momencie z obrazu wybiło coś na kształt fali srebrzystego światła i otoczyło przerażoną panienkę swoimi promieniami. Maria poczuła delikatne łaskotanie a chwilę potem już nie stała na drewnianej podłodze bawialni. Była w miejscu, które widziała tyle razy ale było dla niej jakby obce.
 


I co? Dziwna prawda. Ale ja jestem raczej nieco zakręcona jeśli chodzi o książki a wszystko w stylu "Opowieści z Narni" to moja miłość. :D

Wasza Emi♥

4 komentarze:

  1. Jak na początkującą jest SUPER!
    Czytałam to z wielkim zaciekawieniem, naprawdę bardzo fajne :)
    Niech Ci się często nudzi ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękuję i mam nadzieję iż następne części też ci się spodobają. Dziękuję ze ktoś uznał moją pisaninę za godną uwagi. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne to opowiadanie! Jakbym czytała jakąś fantastyczną powieść :) szkoda że nie ma kontynuację :/

    OdpowiedzUsuń